Interpretacja pojęcia „interes dziecka”, rozumianego jako dobro dziecka, zależy od światopoglądu, potencjału intelektualnego i emocjonalnego, koncepcji wychowawczych, osobistych doświadczeń, itd. Przesłanką jaką jest „dobro dziecka”
w praktyce okazuje się kategorią bardzo subiektywną i relatywną. Według doktryny prawniczej dobro dziecka jest jednoznaczne z interesem społecznym. Ostatecznie przyjęto jednak tezę, iż obu pojęć nie należy utożsamiać. Jeśli uznamy, że dziecko to człowiek, który z racji wieku wymaga szczególnej troski, należy się zgodzić, że przysługują mu podstawowe prawa i wolności osobiste przynależne osobie ludzkiej. Słuszne, więc wydaje się rozpatrywanie „dobra dziecka” w kategoriach przysługujących mu i zagwarantowanych praw i wolności.
Prawo do tożsamości należy rozumieć jako prawo do nazwiska, obywatelstwa, prawo do wiedzy o własnym pochodzeniu genetycznym i biologicznym. Polskie przepisy prawne nie dopuszczają sytuacji, w której dziecko nie miałoby aktu urodzenia. Prawo o aktach stanu cywilnego z 29 IX 1986 roku (artykuł 38 ustęp 1) stanowi, że urodzenie dziecka należy zgłosić w ciągu 14 dni od dnia urodzenia. W każdej sytuacji i każde dziecko ma zagwarantowane prawo do nazwiska i imienia (artykuł 72, 88, 89 KRiO oraz przepisy o Aktach stanu cywilnego artykuł 50 ustępy 1,2). Ponadto dziecko ma od chwili urodzenia polskie obywatelstwo jeżeli przynajmniej jedno z rodziców jest obywatelem polskim. Nie istnieją natomiast przepisy regulujące pochodzenie dziecka – w przypadku stosowania tzw. prokreacji medycznie wspomaganej. W Polsce rodzi się coraz więcej dzieci, które zostały poczęte nie w sposób naturalny. Prawo dziecka do tożsamości staje się szczególnie istotne wobec zróżnicowania pochodzenia prawnego i genetycznego. Uregulowania wymaga również kwestia tzw. zastępczego macierzyństwa (implantacja embrionu do łona matki zastępczej). Dyskusyjne wydają się też regulacje dotyczące zmiany nazwiska dziecka dopuszczalne przy adopcji (artykuł 122 § 3 KRiO dopuszcza zmianę imion), uznania dziecka (artykuł 89 § 1 KRiO) i małżeństwa matki (artykuł 90 § 1 KRiO). Małe dziecko nieświadome decyzji dorosłych może nigdy nie poznać swojego pierwotnego nazwiska, chociaż nazwisko, jako dobro osobiste, jest chronione (artykuł 23 KC). Jeżeli dziecko nie ukończyło 13 roku życia rodzice naturalni lub adopcyjni mają prawo mu zmienić nazwisko (imię) bez jego zgody. 13-latek jest w lepszej sytuacji, gdyż w podobnej kwestii wymagana jest jego zgoda. Z psychologii rozwojowej wiadomo, że świadomość własnej odrębności, a w tym własnego imienia i nazwiska posiadają dzieci znacznie młodsze. Granica wieku, w której niezbędna jest zgoda dziecka, winna być zatem znacznie obniżona.
Dla dzieci do 13 roku życia polskie prawo nie przewiduje żadnych uprawnień do podejmowania decyzji we własnych sprawach. Wyjątek stanowi honorowanie drobnych umów w zakresie życia codziennego, np. zakupy (artykuł 14 KC). We wszystkich sprawach dziecka decyzje podejmują rodzice (opiekunowie prawni, sąd rodzinny). Po ukończeniu 13 roku życia zgodnie z artykułem 15 KC dziecko uzyskuje tzw. ograniczoną zdolność do czynności prawnych, co oznacza , że małoletni może zawierać umowy powszechnie zawierane w bieżących sprawach. Małoletni ma także prawo dysponować własnym zarobkiem według artykułu 21 KC, który dotyczy pracujących 15-latków.
Kodeks pracy – artykuł 190 § 2 zakazuje zatrudniania osób, które nie ukończyły 15 lat. Ponadto 13-latek ma prawo samodzielnie dysponować przedmiotami oddanymi mu do użytku (artykuł 22 KC). A artykuł 65 KPC przyznaje dziecku powyżej 13 roku życia ograniczoną zdolność procesową w sprawach wynikających z czynności prawnych, których może ono dokonać samodzielnie. W zakresie postępowania nieprocesowego artykuł 573 § 1 KPC w związku z artykułem 510 KPC stanowi, że dziecko od 13 roku życia może być uczestnikiem postępowania, które jego dotyczy. Nie jest to jednak przepis powszechnie stosowany w sprawach rodzinnych. Artykuł 573 § 2 KPC umożliwia wyłączenia osobistego uczestnictwa dziecka, jeżeli ze względu na jego dobro taki udział jest niewskazany.
W sprawach o rozwód, sprawowanie przez rodziców władzy rodzicielskiej, ustalenie miejsca pobytu dziecka, umieszczenie w placówce wychowawczej, sąd w zasadzie nie dopuszcza do uczestnictwa dziecka. W tych wypadkach ma ono na ogół możliwość wyrażania swojej woli wobec biegłych psychologów w Rodzinnych Ośrodkach Diagnostyczno-Konsultacyjnych. Jednakże sąd nie musi uwzględniać opinii biegłych, a i opinie biegłych nie zawsze uwzględniają wolę dziecka. Jednym z wyraźnych przykładów ilustrujących fakt, że dzieci w Polsce nie mają w wystarczającym stopniu zabezpieczonego prawa do wyrażania własnej woli w sprawach ich dotyczących jest kwestia rozwodu rodziców. Sąd bardzo często, zwłaszcza w sytuacjach silnie konfliktowych, decyduje arbitralnie, który z rodziców będzie sprawować bezpośrednią opiekę nad dzieckiem. Podobnie dzieje się w sprawach, gdy orzekane są kontakty z tym z rodziców, który nie sprawuje bezpośredniej opieki nad małoletnim.
Warto jeszcze wspomnieć co na temat powyższego prawa mówi Konwencja o prawach dziecka, ratyfikowana przez Polskę. Otóż artykuł 12 Konwencji daje dziecku zdolnemu do wyrażania we wszystkich sprawach go dotyczących, przyjmując te poglądy z należytą uwagą, stosownie do wieku i dojrzałości dziecka. W tym celu dziecko będzie miało w szczególności zapewnioną możliwość wypowiadania się w każdym postępowaniu sądowym i administracyjnym dotyczącym dziecka, bezpośrednio lub za pośrednictwem przedstawiciela bądź odpowiedniego organu, zgodnie z zasadami proceduralnymi prawa wewnętrznego.
Na gruncie prawa polskiego postanowienie to jest w zasadzie realizowane przez artykuł 573 § 2 KPC oraz instytucję biegłego w RODK. Polska ratyfikując Konwencję złożyła deklarację (która jest faktycznie zastrzeżeniem), iż „uważa, że wykonanie przez dziecko jego praw określonych w artykułach od 12 do 16 dokonuje się z poszanowaniem władzy rodzicielskiej, zgodnie z polskimi zwyczajami i tradycjami dotyczącymi miejsca dziecka w rodzinie i poza rodziną”. Ta deklaracja jest wyrazem obaw dorosłych przed przyznaniem dziecku praw do samostanowienia. Praktycznie oznacza pełne podporządkowanie dziecka rodzicom, głęboko zakorzenione w naszej tradycji[1].
Na straży prawa do życia bez przemocy stoi przede wszystkim w prawie polskim ustawa zasadnicza. Konstytucja RP zgodnie z artykułem 40 zakazuje stosowania kar cielesnych. Nie przewiduje on żadnego wyjątku, z czego wynika, że kar takich nie wolno wymierzać nikomu, dzieciom także. Można przypuszczać, że zwolennicy dopuszczalności bicia dzieci sięgną po kontekst artykułu 40. W swym zdaniu pierwszym stanowi on, że „nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu poniżającemu traktowaniu i karaniu”. Zechcą oni przekonać, że także w zdaniu drugim chodzi o podobne ekstremalne praktyki, nie zaś o powszechny i ponoć akceptowany zwyczaj. W żadnym razie taka nadinterpretacja nie może unicestwiać normatywnego sensu owego przepisu. Jest on bowiem oczywisty i jednoznaczny. Zdanie pierwsze zawiera postanowienie: zakazuje ono jakiegokolwiek poniżającego karania, a nawet traktowania. Tym samym ochronny charakter normy artykuł 40 uległ rozszerzeniu, nie zaś zawężeniu. Na tym tle umiarkowany wydaje się artykuł 72 ustęp 3 Konstytucji RP. Zgodnie z nim „w toku ustalania praw dziecka organa władzy publicznej oraz osoby odpowiedzialne za dziecko są obowiązane do wysłuchania i w miarę możliwości uwzględniania zdania dziecka”. Przepis ten dotyczy każdego organu władzy publicznej, w tym także sądu, oraz każdej osoby odpowiedzialnej za dziecko, w szczególności jego rodziców. Wynika z tego, że obowiązek wysłuchania dotyczy każdego dziecka, które może swoją wolę lub opinię wyartykułować.
Podobną regulację zawiera kodeks rodzinny i opiekuńczy, choć paradoksalnie odnosi ją tylko do dziecka pozostającego pod opieką (artykuł 158 KRiO). Bliźniacze postanowienia zawiera konwencja o prawach dziecka (artykuł 12), pokrewne regulacje znajdują się również w innych konwencjach ratyfikowanych przez Polskę (np. europejskiej konwencji o uznawaniu i wykonywaniu orzeczeń dotyczących pieczy nad dzieckiem oraz o jej przywracaniu). Nie ulega jednak wątpliwości, że umieszczenie tego przepisu w Konstytucji RP nadaje mu szczególną rangę: nakazuje bowiem respektowanie podmiotowości dziecka w najszerszym normatywnym spektrum; koncentruje się przy tym na praktyce i zamiast dobrotliwych frazesów wymusza konkretne zachowania[2].
Przemoc wobec dziecka, ze względu na różnice w definiowaniu zakresu tego pojęcia nie jest łatwa do jednoznacznego opisu. Ewidentne przypadki fizycznego znęcania – uszkodzenie ciała w takim stopniu, że dziecko wymaga hospitalizacji – są traktowane jako przestępstwo i wówczas Kodeks karny (artykuł 184) przewiduje karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat. Najczęściej w wypadku przestępstw wobec małoletnich stosuje się taką samą kwalifikację, jak co do dorosłych, np. artykuł 182 KK, który dotyczy przestępstwa przeciwko nietykalności cielesnej, w związku z artykuł 184 KK. Ten drugi nie wyodrębnia znęcania się nad dziećmi, mówi ogólnie o znęcaniu się nad rodziną, co utrudnia prowadzenie resortowej ewidencji tego typu przestępstw wobec dzieci. Na przykład w 1991 roku z artykułu 184 KK było 11067 skazań, z czego nie wiadomo w jakim procencie dotyczyły one przestępstw wobec dzieci.
Nadmierne bicie i złe traktowanie dzieci nazywane jest nadużywaniem władzy rodzicielskiej i w takich przypadkach oraz w przypadku zaniedbania obowiązków prawo (artykuł 109 KRiO) przewiduje ograniczenie władzy rodzicielskiej i nadzór kuratora lub w ostateczności pozbawienie władzy rodzicielskiej (artykuł 111 KRiO), jeżeli ograniczenie okazuje się nieskuteczne. Polski Kodeks rodzinny i opiekuńczy zawiera zapis stwierdzający, że dzieci są winne rodzicom posłuszeństwo (artykuł 95), co nie wprost upoważnia rodziców do karcenia dzieci, jeśli ocenią ich zachowanie jako niewłaściwe. Ustawa nie rozstrzyga, jakie środki mogą rodzice stosować, by osiągnąć posłuszeństwo. Uważa się jednak, że kary cielesne są dozwolone pod warunkiem, że nie spowodują szkody na zdrowiu fizycznym i psychicznym dziecka. W pięciu krajach europejskich na przykład, takich jak: Dania, Szwecja, Norwegia, Finlandia i Austria stosowanie jakichkolwiek form karcenia fizycznego jest prawnie zakazane. Przy czym należy podkreślić, że takie zapisy prawne mają moc przede wszystkim obligacji moralnej, o wiele ważniejszej niż przewidywane sankcje.
Przemoc w rodzinie, przejaw patologicznych relacji rodzice-dzieci jest w naszym kraju zjawiskiem dość powszechnym. Na przykład w badaniach A. Piekarskiej nad przemocą w rodzinie, aż 97% rodziców przyznało się do stosowania wobec dzieci różnych form agresji (krzyk, groźby), 82%- do tzw. klapsów, 67%- bicia ręką, 39%-do solidnego lania, 44%- do bicia pasem lub innym przedmiotem, a aż 25% do stosowania szczególnie surowych kar, jak na przykład wyrzucenie z domu czy pozbawienie jedzenia. Wyniki tych badań potwierdzają potoczne obserwacje, że rodzice wymagają od dzieci nadmiernej podległości i podporządkowania, bez poszanowania ich praw podmiotowych. Większość przejawów przemocy należy traktować jako niewłaściwe metody wychowawcze i oczywiście nie należy ich penalizować, a jedynie próbować zmienić poprzez szeroko pojętą edukację. Wciąż stanowi trudny do rozwiązania w polskim systemie opieki problem ujawniania i ewidencji przypadków przemocy wobec dzieci. Jednym ze źródeł ewidencji wypadków drastycznego znęcania się fizycznego lub przemocy seksualnej wobec dzieci mogłyby być rejestry szpitalne, ale w polskich szpitalach są one zazwyczaj niepełne albo w ogóle nie prowadzone. Zgodnie z rozporządzeniem MZiOS z 1971 roku takie przypadki winny być rejestrowane jako jednostka chorobowa – zespół dziecka maltretowanego (E-967) i zgłaszane przez lekarzy do prokuratury. Przemoc fizyczna i zaniedbanie obowiązków wobec dziecka są w szczególnie drastycznych przypadkach stosunkowo łatwe do ujawnienia. Natomiast w przypadku przemocy emocjonalnej i seksualnej sprawcy w większości wypadków są praktycznie bezkarni, a dziecko bez szans na uzyskanie pomocy. Wynika to głównie z trudności w wykryciu przestępstwa i udowodnienia go w toku śledztwa.
Z nielicznych badań polskich i bogatych światowych wiadomo, że najczęściej sprawcami wykorzystywania seksualnego dzieci są osoby dziecku najbliższe (ojczym, konkubin). Według szacunkowych danych najczęstszymi ofiarami są dziewczynki w wieku 6-10 lat, a ujawniania się na ogół przypadki najbardziej drastyczne. Dzieci-ofiary skłaniane są przez sprawców do zachowania tajemnicy, a jeśli nawet odważą się powiedzieć prawdę, przełamując strach, poczucie winy i wstyd, to zazwyczaj dorośli nie chcą im wierzyć. Czynności śledcze w celu zgromadzenia materiału dowodowego są dla dziecka silnym przeżyciem traumatycznym. Ponadto prokuratorzy na ogół zeznania dziecka traktują jako mniej wiarygodne, niż zeznania dorosłych. Konsekwencją takiego stosunku do zeznań dziecka jest stawianie go w sytuacji osoby niewiarygodnej, która musi przekonywać, że faktycznie doznała krzywdy.
Artykuł 175 KK dotyczy kazirodztwa i obłożony jest sankcją pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat. Z kolei artykuł 176 KK dotyczy czynu lubieżnego wobec osoby poniżej 15 roku życia i przewiduje karę pozbawienia wolności od 1 roku do 10 lat. Dziecko do 15 roku życia nigdy nie jest traktowane jako współwinne. Ochronę dziecku zapewnia także artykuł 177 KK, który za czyn nierządny w obecności nieletniego przewiduje karę pozbawienia wolności do 1 roku lub grzywnę. Zaś artykuł 168 KK dotyczy gwałtu i przewiduje karę pozbawienia wolności od 1 roku do 10 lat. W wielu państwach europejskich na przykład istnieje od dawna zorganizowany system pomocy krzywdzonym dzieciom i krzywdzącym rodzicom, nastawiony przede wszystkim na terapie, a nie ściganie i karanie. Organizacje pozarządowe i instytucje zajmujące się problematyką „wykorzystywania dzieci” mają szerokie kompetencje i autonomię, nie są zobowiązane do zgłaszania przypadków stwierdzonych przez siebie przestępstw przemocy organom ścigania.
Prawo dziecka do informacji rozumiane jest jako nieograniczony dostęp do uzyskiwania wiedzy o wszystkim, co dziecko interesuje. Oznacza to swobodny wybór dziecka w zakresie informacji, do jakich chciałoby mieć dostęp, a więc szeroko rozumianej edukacji, której kierunek w szerszym niż dotychczas zakresie mogłoby wyznaczać samo dziecko. Problem ten dotyczy przede wszystkim takich kwestii jak wychowanie seksualne, religijne oraz znajomości praw, jakie dziecku przysługują, zwłaszcza, że preferencje dziecka mogą być odmienne, niż jego rodziców. Konwencja obliguje Państwa-strony do szerzenia informacji na temat postanowień w niej zawartych. Mówi także o prawie dziecka do informacji pochodzących z różnych źródeł krajowych i międzynarodowych, jednocześnie zalecając ochronę dzieci przed informacjami i materiałami szkodliwymi (artykuł 17). Gwarancję takiego prawa mogłoby stanowić funkcjonowanie w państwie systemu kształcenia, opartego na nie dyskryminowaniu jakiegokolwiek światopoglądu, a nie formułowanie przepisów prawnych w tym zakresie.
Realizacja prawa do odpowiedniego standardu życia jest przede wszystkim uzależniona od sytuacji bytowej rodziny, na którą niemały wpływ ma polityka społeczna państwa. Istotne znaczenie mają zarówno rozwiązania socjalne (pomoc społeczna, zasiłki, itp.) jak również polityka kredytowa i podatkowa (np. ulgi podatkowe dla rodzin wielodzietnych). Precyzyjne omówienie realizacji prawa do odpowiedniego standardu życia wymagałoby podjęcia pogłębionych analiz z zakresu ekonomii i prawa socjalnego. Warto jednak zaznaczyć, że szacuje się, że około 34% ludności Polski w 1991 roku znalazła się w sferze dochodów niskich. Najniższe dochody uzyskują rodziny wielodzietne i samotne matki z dziećmi, stanowiące ok. 19,6% ogółu rodzin. W rodzinach wielodzietnych żyje około 3,5 mln dzieci, a w rodzinach niepełnych około 2,2 mln. Tak więc liczba dzieci zagrożonych ubóstwem jest niewątpliwie duża[3].
Artykuł 48 ustęp 1 zdanie 1 Konstytucji RP wzbudził wiele emocji podczas prac legislacyjnych. Nikt przy tym nie kwestionował zasadności postanowienia, że „rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Uznano nawet za konieczne powtórzenie owej reguły w odniesieniu do wychowania i nauczania moralnego oraz religijnego (artykuł 53 ustęp 3). Tyle tylko, że w obu przypadkach dodano, że owo wychowanie i nauczanie „powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Wymowa tej regulacji jest jednoznaczna. Należy przy tym dodać, że nakaz uwzględniania stopnia dojrzałości dziecka jest niezależny od respektu dla jego wolności sumienia, wyznania oraz przekonań. Cała niezwykłość tego przepisu polega zaś na tym, że wyraźnie odnosi się do dzieci zasadę ogólną, powszechnie dotychczas akceptowaną w prawie polskim (np. w KC oraz ustawie o gwarancjach wolności sumienia i wyznania).
Dla ochrony praw dziecka w Polsce powołano Rzecznika Praw Dziecka, a artykuł 72 ustęp 4 Konstytucji RP określa kompetencje i sposób jego powoływania. Wynika z tego, że inaczej niż dotyczące Rzecznika Praw Obywatelskich, wszystkie merytoryczne postanowienia znajdą się poza ustawą zasadniczą. Mimo to dziecięcy rzecznik jest organem konstytucyjnym, nie tylko z nazwy, ale również normatywnie pokrewnym instytucji rzecznika wszystkich obywateli, o czym świadczą artykuł 103 ustęp 1 zdanie 1 i artykuł 108 Konstytucji[4].
—
[1] E. Czyż, J. Szymańczak, Prawa dziecka w rodzinie, Warszawa 1993, s. 5-13.
[2] J. Zaporowska, J. Mazurkiewicz, Wychowanie bez pasów i kijów, Rzeczpospolita 1998, Nr 35, s. 6.
[3] E. Czyż, J. Szymańczak, Prawa dziecka w rodzinie, Warszawa 1993, s. 14-18.
[4] J. Zaporowska, J. Mazurkiewicz, Wychowanie bez pasów i kijów, Rzeczpospolita 1998, Nr 35, s. 6.