O rządowych regulacjach i państwie demokratycznym

5/5 - (5 votes)

Przestrzeganie praw moralnych leży w najgłębszym interesie każdej jednostki, ponieważ każdy czerpie korzyści z zachowania społecznej współpracy; jednak wymaga to pewnego poświęcenia, chociaż jest ono tylko tymczasowe i więcej niż w pełni skompensowane przez większą korzyść. Jednakowoż, by to sobie uświadomić niezbędny jest pewien wgląd we wzajemne powiązania między różnymi sprawami, a z kolei żeby do tej świadomości dostosować swoje działania, potrzebna jest pewna siła woli. Ci, którzy nie mają tej świadomości, bądź mają ją, lecz brakuje im siły woli niezbędnej, by wcielić j ą w życie, nie są w stanie podporządkować się prawu moralnemu dobrowolnie. Społeczny aparat przymusu i przemocy, który nakłania ludzi do przestrzegania reguł życia w społeczeństwie, nazywamy państwem; zasady, którymi w swym postępowaniu kieruje się państwo – prawem; a organy, na których spoczywa odpowiedzialność za zarządzanie aparatem przymusu – rządem. [1]

Niewątpliwie państwo ma prawo do wydawania nakazów i zakazów, i ma siłę, odwołując się na przykład do policji, by wprowadzać je w życie. Jednak pytania, nad którymi się tu zastanawiamy, brzmią: Czy takie środki umożliwiają państwu osiągnięcie pożądanych celów? Czy takie interwencje nie przynoszą rezultatów zupełnie innych od oczekiwanych przez władze i gorszych od tych, które zaistniałyby w warunkach wolnego rynku? Pytanie, czy władza państwowa powinna pełnić taką rolę czy nie, nie jest pytaniem politycznym ani ekonomicznym. Jeżeli rządzący są mądrzejsi niż ich poddani, jeżeli wiedzą oni lepiej niż obywatele, co daje jednostce szczęście, bądź jeśli uważaj ą, że są powołani do pozbawienia jednostki jej własności w celu wzbogacenia wszystkich innych, to nie powinni oni zwlekać z ustanawianiem celów działalności dla obywateli. [2]

Tylko w ten sposób można zrozumieć, jak było możliwe, by ludzie posunęli się do tego, żeby oskarżyć liberalizm o „wrogość” bądź niechęć do państwa. Jeżeli jestem zdania, że niewskazane jest powierzać państwu zadania kierowania koleją, hotelami lub kopalniami, to nie jestem „wrogiem państwa” w żaden sposób bardziej, niż mógłbym być nazwany wrogiem kwasu siarkowego, ponieważ jestem zdania, że jakkolwiek przydatny on może być do wielu rzeczy, to jednak do picia i mycia rąk się nie nadaje  [3].

To nie między automatycznymi siłami i planowanym działaniem pojawia się konieczność wyboru. Wybierać trzeba między demokratycznym procesem rynkowym, w którym każda jednostka ma swój udział, a wyłącznymi rządami jakiegoś ciała dyktatorskiego. Cokolwiek ludzie czynią w gospodarce rynkowej, stanowi to realizację ich własnych planów. W tym sensie każde ludzkie działanie oznacza działanie planowane. To, co zalecaj ą ludzie, którzy określaj ą się mianem planistów, nie oznacza zastąpienia swobodnego biegu rzeczy przez działanie planowane. Oznacza natomiast podstawienie własnego planu planisty w miejsce planów jego współobywateli. Taki planista jest potencjalnym dyktatorem, który chce pozbawić wszystkich innych ludzi władzy planowania i działania według własnych planów. Ma on na celu tylko jedno – wyłączną, absolutną dominację swego własnego planu[4].

Zadaniem rządu w oczach liberała polega tylko i wyłącznie na zagwarantowaniu ochrony życia, zdrowia, wolności i prywatnej własności przed przemocą. Wszystko, co wykracza poza to, jest złem. Rząd, który zamiast wypełniać swe zadanie, posunąłby się tak daleko, że w rzeczywistości naruszyłby osobiste bezpieczeństwo życia i zdrowia, wolności i własności, byłby oczywiście rządem złym. Państwo to aparat przymusu i przemocy. Tak jest nie tylko w przypadku państwa – „stróża nocnego”, ale i w każdym innym przypadku, najbardziej zaś ze wszystkich, w przypadku państwa socjalistycznego. Wszystko, cokolwiek państwo jest w stanie uczynić, czyni przymusem i przy zastosowaniu siły. Stłumienie zachowań niebezpiecznych dla istnienia porządku społecznego to kwintesencja działalności państwowej; w państwie socjalistycznym dodatkowo dochodzi do tego jeszcze kontrola nad środkami produkcji[5].

W warunkach rządowego planowania, człowiek jest jak żołnierz w armii. Żołnierz nie ma prawa wyboru swojego garnizonu, wyboru miejsca gdzie będzie służył. Musi słuchać rozkazów. System socjalistyczny – co przyznawali Karol Marx, Lenin i wszyscy socjalistyczni przywódcy – jest przeniesieniem wojskowego regulaminu do całego procesu produkcyjnego. Marx mówił o „przemysłowych armiach”, Lenin domagał się „organizacji wszystkiego – poczty, fabryk i innych przemysłów, podobnie do modelu armii” [6]. Zatem w socjalistycznym systemie wszystko zależy od mądrości, talentów, uzdolnień tych ludzi, którzy tworzą najwyższy autorytet. To, czego najwyższy dyktator lub jego komitet nie wie, nie jest wzięte pod uwagę. Ale wiedza, która ludzkość nagromadziła w ciągu długiej historii, nie jest nabyta przez każdego; nagromadziliśmy przez wieki tak ogromna ilość naukowych i technologicznych wiadomości, ze dla jednego, nawet najbardziej uzdolnionego człowieka po prostu niemożliwym jest poznać wszystko [7].

Najbardziej szkodliwe w aparacie przymusu, usprawiedliwionego w imię „państwa”, jest to, że ponieważ jest on zawsze z konieczności zależny od zgody większości, kieruje swe ataki przeciwko kiełkuj ącym dopiero innowacjom. Społeczeństwo nie może obyć się bez machiny państwowej, ale cały postęp ludzkości musiał zostać osiągnięty wbrew oporowi i sprzeciwom ze strony państwa i jego aparatu przymusu. Nic dziwnego, że wszyscy ci, którzy mieli cokolwiek nowego do zaoferowania ludzkości, nie mieli nic dobrego do powiedzenia o państwie i jego prawach. Niepoprawni etatystyczni mistycy i czciciele państwa mogą mieć im to za złe; liberałowie zrozumieją ich stanowisko, nawet jeśli nie będzie im się ono podobać. Lecz każdy liberał musi wystrzegać się tej zrozumiałej niechęci do wszystkiego, co dotyczy więźniów i policjantów, kiedy urasta ona do tak pewnej siebie zarozumiałości, by głosić prawo jednostki do buntowaniu się przeciw państwu. Siłowe przeciwstawienie się władzy państwa jest ostatnią deską ratunku dla mniejszości, w jej wysiłkach na rzecz wyzwolenia się z ucisku większości. Mniejszość pragnąca doczekać się triumfu swych idei, musi walczyć przy użyciu środków intelektualnych, by stać się większością. Państwo musi być tak ukonstytuowane, żeby zakres jego praw zostawiał jednostce pewną wolność działania, w ramach której mogłaby się ona swobodnie poruszać. Obywatel nie może być tak ograniczony w swych działaniach, żeby – jeśli myśli inaczej niż ci, którzy sprawują władzę – jego jedynym wyborem było albo zginąć, albo zniszczyć machinę państwa.

W gospodarce rynkowej jednostka jest wolna w swych działaniach tak dalece, jak prywatna własność i rynek na to pozwalaj ą. Liczy się tutaj jedynie ocena i wybór dokonywany przez jednostkę. Jej działania są faktem, który inne strony działające na rynku muszą wziąć pod uwagę. Wyniki jej działań na rynku maj ą odzwierciedlenie w zyskach lub stratach. Są one jedynym trybem dopasowującym jej działalność do machiny społecznego współdziałania. Społeczeństwo nie mówi jednostce, co ma ona robić, a czego nie. Nikt nie wydaje rozkazów i nie żąda posłuszeństwa, żadna siła nie jest użyta, chyba że dla ochrony prywatnej własności i ochrony rynku przed przemocą. Współdziałanie jest wynikiem oddziaływania rynku. Ci, którzy nie przygotują się najlepiej, jak tylko mogą, do współpracy społecznej, odczuwają skutki swojej niedbałości i błędów. Ta koordynacja nie wymaga od człowieka niczego więcej niż tylko działania w swym własnym interesie. Zatem nie ma potrzeby wydawania przez władze rozkazów nakazujących człowiekowi, co ma robić, a czego nie, i nie ma potrzeby stosowania siły, by wprowadzać te rozkazy w życie[8].

Idea wolności jest i zawsze była specyficzna dla Zachodu. Cechą rozdziału Wschodu od Zachodu jest przede wszystkim fakt, iż ludzie wschodu nie tworzyli idei wolności. Zasada wolności stała się podstawową troską wszystkich planów Zachodu dla ustalenia dobrego społeczeństwa. Doprowadziła do powstania filozofii leseferyzmu, której ludzkość zawdzięcza wszystkie bezprecedensowe osiągnięcia wieku kapitalizmu. Celem nowoczesnych instytucji politycznych i sądowych jest ochrona swobód indywidualnych przed naruszeniem ich ze strony rządu. Reprezentatywny rząd i reguły prawa, niezależność sądów i trybunałów od ingerencji ze strony urzędów administracyjnych, nakaz przyprowadzenia aresztowanego do sądu dla stwierdzenia legalności aresztu, sądowe badania i ukrócenie samowoli administracji, wolność mowy i prasy, rozdział państwa od kościoła i wiele innych instytucji, miały tylko jeden cel ograniczyć samowolę urzędników i uczynić jednostki wolnymi od ich tyranii[9].

Obecna polityka charakteryzuje się dążeniem do zastąpienia wolnej przedsiębiorczości rządową kontrolą. Potężne partie polityczne i grupy nacisku usilnie domagaj ą się kontroli publicznej wszystkich działań gospodarczych, pełnego planowania działań państwa oraz nacjonalizacji biznesu. Również edukacja narodowa i profesja medyczna mają być objęte pełną kontrolą państwa. Nie istnieje taka sfera ludzkiego działania, której owi domagaj ący się nie byliby gotowi poddać surowej dyscyplinie władz. W ich oczach państwowa kontrola stanowi panaceum na wszelkie zło. Biurokracja odgrywa znaczącą rolę przy wprowadzaniu powyższych zadań (państwa) w życie. Ludzie postępują jednak nieuczciwie oskarżając pojedynczego biurokratę za błędy systemu. To nie wina mężczyzn i kobiet, którzy zapełniają urzędy i biura. Są oni nie mniej ofiarami swojego specyficznego sposobu życia, niż pozostali obywatele. To system jest zły, a nie podporządkowani mu przydatni ludzie. Rząd przecież nie może obyć się bez biurokratów i biurokratycznych metod; skoro zaś współpraca społeczna nie może funkcjonować bez cywilnego rządu, pewna ilość biurokracji jest niezbędna. Ludzie odczuwają urazę nie do biurokracji jako takiej, lecz do wkraczania biurokracji we wszelkie sfery ludzkiego życia i ludzkiej działalności. Walka przeciwko wykroczeniom biurokracji jest w istocie walką przeciwko totalitarnej dyktaturze, a nazywanie walki o wolność i demokrację walką przeciw biurokracji jest niewłaściwe[10] [11].

Wskazywaliśmy już na to, że kraj może cieszyć się wewnętrznym pokojem tylko wówczas, gdy demokratyczna konstytucja zagwarantuje, że dostosowanie się rządu do woli obywateli odbywać się będzie bez tarć. Nie trzeba nic więcej, jak tylko konsekwentnie zastosować tę zasadę w celu zapewnienia pokoju również na arenie międzynarodowej. Prawo samostanowienia w odniesieniu do kwestii przynależności do państwa znaczy zatem: kiedykolwiek mieszkańcy danego terytorium, czy to pojedyncza wioska, cały dystrykt lub szereg przylegaj ących do siebie dystryktów, oznajmiaj ą w swobodnie przeprowadzonym plebiscycie, że nie chcą już tkwić w ramach państwa, do którego w danej chwili należą, lecz pragną sami utworzyć niepodległe państwo, bądź przyłączyć się do jakiegoś innego państwa, ich życzenie powinno być uszanowane i zaspokojone. Oto jedyny możliwy i skuteczny sposób zapobieżenia rewolucjom oraz wojnom domowym i międzynarodowym. Jednak prawo samostanowienia, o jakim tu mówimy, nie jest prawem samostanowienia narodów, lecz raczej mieszkańców każdego terytorium na tyle dużego, by mogło utworzyć odrębną jednostkę administracyjną. Gdyby w jakiś sposób możliwe było przyznanie tego prawa samostanowienia każdej pojedynczej osobie, to należałoby to zrobić. Jest to niewykonalne tylko z przemożnych względów technicznych, które koniecznie wymagaj ą, aby region zarządzany był jako pojedyncza jednostka administracyjna, oraz by prawo samostanowienia ograniczało się do woli większości mieszkańców terenów na tyle dużych, by zaliczyć je do jednostek terytorialnych .

Można by założyć, że pragnienie pokoju jest dziś powszechne. Lecz ludy świata nie maj ą w ogóle jasności co do warunków, które muszą być spełnione, by zapewnić pokój. Jeśli pokój ma trwać nie zakłócony, wyeliminować trzeba wszystkie bodźce sprzyjające agresji. Trzeba ustalić porządek światowy, w którym narody i grupy narodowościowe będą na tyle usatysfakcjonowane warunkami życia, że nie będą odczuwały konieczności uciekania się do desperackich kroków wojennych. Liberał nie oczekuje, że uda mu się znieść wojnę dzięki kaznodziejstwu i moralizatorstwu. Próbuje stworzyć warunki społeczne, które wyeliminują przyczyny wojen. Pierwszym warunkiem w tym względzie jest własność prywatna. Gdy własność prywatna musi być wszędzie szanowana nawet podczas wojny, gdy zwycięzca nie ma prawa przywłaszczać sobie własności osób prywatnych, a zawłaszczanie własności publicznej nie ma wielkiego znaczenia, ponieważ wszędzie panuje prywatna własność środków produkcji, wówczas ważny motyw skłaniający do prowadzenia wojny już został usunięty.

Nie możemy się obyć bez aparatu rządowego w obronie życia, wolności, własności i zdrowia jednostki. Lecz nawet działalność policyjna i sądowa prowadzona w służbie tych celów może stać się niebezpieczna na terenach, gdzie istnieje jakakolwiek podstawa dla odróżnienia jednej grupy od drugiej w toku spraw urzędowych. Tylko w krajach, w których nie ma żadnych szczególnych bodźców do stronniczości, nie będzie generalnie powodów do obawy, że sędzia, który stosować ma ustanowione prawo dla ochrony życia, wolności, mienia oraz zdrowia, będzie w swym działaniu powodowany uprzedzeniami. W stopniu, w jakim aparat rządowy nie ma innych funkcji niż ochrona życia, wolności, mienia i zdrowia, możliwe jest w każdym razie wprowadzenie uregulowań, które tak ciasno zawężą sferę swobodnych działań władz administracyjnych i sądowych, że nie pozostawi się w ogóle miejsca na przejawy dobrowolności, czy arbitralności i subiektywności wyroków. Lecz skoro tylko pozostawi się państwu udział w kierowaniu produkcj ą, skoro zobowiąże się rząd do rozporządzania dobrami wyższego rzędu, niemożnością staje się skrępowanie urzędników administracji jakimiś regulaminami, które gwarantowałyby prawa każdego obywatela. [12]

Istota dzisiejszych potyczek politycznych sprowadza się do pytania, czy społeczeństwo powinno być zorganizowane na gruncie prywatnego posiadania środków produkcji (kapitalizm, system rynkowy) czy też na zasadzie społecznej kontroli środków produkcji (socjalizm, komunizm, gospodarka planowa). Kapitalizm oznacza wolną przedsiębiorczość, zwierzchnictwo (suwerenność) konsumentów w sprawach gospodarczych oraz w sprawach politycznych. Socjalizm z kolei to pełna kontrola państwowa w każdej sferze życia jednostki oraz nieograniczona władza rządu w ramach jego uprawnień jako naczelnego organu zarządzania produkcją. I nie ma mowy o żadnym kompromisie pomiędzy tymi dwoma systemami. Nie jest tak, jak się powszechnie sądzi – nie ma trzeciej drogi, żadnego trzeciego systemu jako możliwego wzorca trwałego porządku społecznego[13] [14]  .

Demokracja jest wynikiem respektowania w polityce wewnętrznej zasad gospodarki rynkowej. Pokój natomiast jest rezultatem poszanowania tych zasad w polityce zagranicznej . Ideałem demokracji jest społeczeństwo racjonalnych, kompetentnych jednostek zdolnych do podjęcia rozsądnej dyskusji. W ustroju liberalnym obywatele są sobie równi, prawa polityczne zaś przysługują im z racji[15] nienaruszalnych praw człowieka . Demokracja nie jest przeciwieństwem totalizmu. Jest przeciwieństwem systemu autorytarnego. Podstawowym problemem demokracji[16] jest problem, kto ma sprawować władzę w państwie. Demokraci odpowiadają, że lud . Wielkie obszary świata zasiedlone są nie członkami jednej narodowości, rasy czy jednej religii, lecz nieprawdopodobną mieszanką wielu ludów. W wyniku ruchów migracyjnych, które nieuchronnie następuj ą w związku ze zmianami w lokalizacji produkcji, coraz więcej nowych terytoriów staje przed problemem mieszanej populacji. Jeżeli nie chce się sztucznie wzmagać tych tarć, które i tak muszą wyniknąć ze wspólnego zamieszkiwania różnych grup, to państwo trzeba ograniczyć do takich zadań, którymi jedynie ono może podołać[17].

[1]    L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 56 i 57.

[2]    L. von Mises, Interwencjonizm…, s. 27 i 28.

[3]    L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 60.

[4]    L. von Mises, Planowany Chaos…, s. 30.

[5]    L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 77 – 83.

[6]    L. von Mises, Ekonomia i polityka…, s. 24 i 25,

[7]    L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 85 i 86.

[8]    L. von Mises, Interwencjonizm…, s. 31.

[9]    L. von Mises, Mentalność antykapitalistyczna, Roz. 21: „Burżuazyjny” przesąd co do wolności.

[10]   L. von Mises, Biurokracja, Lublin – Warszawa 2005, s. 16 – 30.

[11]   L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 150 i 151.

[12] Ibidem, s. 159 – 160.

[13]   L. von Mises, Biurokracja…, s. 22.

[14]   L. von Mises, Interwencjonizm…, s. 109.

[15]   P. Śpiewak, Lud i demokracja, „Wiedza i Życie” nr 2, 1997.

[16]   Wypisy z Dzielskiego, Liberał kontra socjalista, „Gazeta Polska” nr 52, z 27 grudnia 2001, s. 9.

[17]   L. von Mises, Liberalizm w tradycji klasycznej…, s. 161.

Dodaj komentarz