Powtarzający się w dzieciństwie uraz osobowość kształtuje i zniekształca. Dziecko uwięzione w wykorzystującym je środowisku staje przed przerażającym zadaniem adaptacji. Musi znaleźć sposób na zachowanie zaufania do ludzi, którzy nie są tego zaufania godni, poczucie bezpieczeństwa w sytuacji, która stanowi zagrożenie, poczucie kontroli w warunkach całkowicie nieprzewidywalnych, siły – w obliczu swej zupełnej bezradności. Nie będąc jeszcze w stanie zadbać o swoje potrzeby, ani się bronić, dziecko musi kompensować sobie brak opieki i ochrony ze strony dorosłych za pomocą jedynego narzędzia którym dysponuje – niedojrzałego systemu obrony psychicznej.
Wiele dzieci wykorzystywanych seksualnie czepia się nadziei, że gdy dorosną, będą mogły uciec i zdobyć wolność. Ale osobowość ukształtowana w warunkach kontroli przez przymus nie jest dobrze przystosowana do dorosłego życia. Ofiara przenosi swoje doświadczenia w dorosłość i traci zdolność troszczenia się o siebie we właściwy sposób. Pozostając więźniem własnego dzieciństwa próbuje rozpocząć nowe życie, lecz doznaje ponownych urazów.
Jedynie dzięki właściwej terapii ofiary przemocy seksualnej mają szansę na odzyskanie poczuci własnej godności i siły. Nie jest to jednak łatwy krok. Należy pamiętać, że rozpoznanie problemu i poszukiwanie pomocy przez ofiarę jest oznaką nie tylko jej zdrowia, ale przede wszystkim jej wielkiej odwagi.
Czy naprawdę chciałam otworzyć puszkę Pandory, stojącą pod łóżkiem mojego ojca? Jak będę się czuła, jeśli odkryję, że nagrodą za czterdzieści lat tropienia śladów i rozwiązywania zagadek jest świadomość, że ojciec wykorzystywał mnie seksualnie?
Czy będę potrafiła bez goryczy pogodzić się ze zmarnowaniem całej tej życiowej energii, którą zużyłam na ukrywanie przestępstwa?[…] Jestem przekonana, że do wielu nieoczekiwanych zgonów dochodzi wtedy, gdy człowiek kończy jedną fazę życia i aby przetrwać, musi stać się inną osobą. Feniks spada w płomienie pragnąc powstać z popiołów, ale potem nie potrafi się podnieść. Kiedy przyszedł czas zmiany, o mało ,, nie umarłam razem z moim dawnym ,,ja’’(J.L.Herman 1998, s.125).